Na zmienne czasy stałe wartości

Przed wejściem do Parlamentu Europejskiego w Brukseli od strony Place de Luxembourg zawsze duży ruch. Obrotowe drzwi niestrudzenie wprowadzają albo wyprowadzają urzędników, posłów, zaproszonych na rozmaite zebrania i eventy gości z Europy i ze świata. Zwiedzający chcą zobaczyć jak wygląda od środka ta wielokulturowa instytucja tworząca europejskie prawo i jej autorzy, których twarze, znane z telewizji tutaj można zobaczyć na żywo, bez retuszu. Po obu stronach wejścia wiszą w dwóch półkolach plansze obrazujące fragmenty z codziennego życia obywateli na przestrzeni 60 lat, na które Europa wywarła znaczący wpływ. Spoiwem całości jest napis w 4 językach „Les temps changent, les valeurs restent” („Czasy się zmieniają, wartości pozostają niezmienne”).

Czy tak jest rzeczywiście? Czy w naszej drodze do szeroko pojętego dobrobytu, wszyscy jesteśmy dzisiaj odpowiedzialnymi gospodarzami tego europejskiego domu, który budowaliśmy przez lata na solidnych fundamentach, którymi są wartości takie jak wolność, demokracja, państwo prawa, solidarność a przede wszystkim godność człowieka.

Tak łatwo wypowiada się te słowa, tak szybko deklaruje poparcie. Tymczasem w praktyce okazuje się, że poszanowanie wartości to wyzwanie, któremu niełatwo sprostać w czasach w których zacierają się granice miedzy dobrem a złem, ofiarą i katem, prawdą i fałszem a nawet rzeczywistością i światem wirtualnym, który żyje już własnym życiem. Kiedyś takim wyzwaniem było budowanie pokoju i porozumienia między europejskimi narodami, które wyszły pokaleczone z piekła wojny. Wyzwanie to stało się najważniejszym celem Wspólnot Europejskich, celem który został osiągnięty dzięki determinacji wielkich ludzi, wizjonerów i mężów stanu, i dzięki wysiłkom milionów Europejczyków. Dzięki ich przywiązaniu do wartości. Dzisiaj na straży tych wartości stoją Traktaty, a korzystanie z dóbr demokracji i wolności stało się rutyną i mało komu przychodzi do głowy, że może być inaczej i że to nie jest zagwarantowane na zawsze. Dlatego powinniśmy być czujni.

Byłam skonsternowana kiedy w czasie meczu piłki nożnej między ekipą Australii a Arabii Saudyjskiej piłkarze tej ostatniej odmówili uczczenia minutą ciszy pamięci ofiar ataku terrorystycznego w Londynie. Byłam skonsternowana kiedy na video, które obiegło świat za sprawą New York Time można było zobaczyć jak w chińskim mieście Shannon, kobieta potrącona przez samochód, na przejściu dla pieszych, leży na środku ulicy ignorowana przez przechodniów, omijana przez samochody, a w końcu przejechana po raz drugi… Kierowca oddala się przez nikogo nie niepokojony. Świadkowie zdarzenia udają, że nic nie widzą. Każdy z nich gdzieś się spieszy i nie ma czasu, ani ochoty komplikować sobie dnia. Czy znieczulica może być zaraźliwa? W świecie wartości taki bakcyl nie miałby większych szans żeby się rozwinąć, ale tam gdzie te wartości są słabe, organizm może się poddać. O ile prawdą jest, że globalny świat niesie ze sobą niesamowite, bajeczne możliwości, o tyle wydaje się, że globalizacja wartości jest celem dalekim do osiągnięcia. Tym bardziej musimy szanować to, co udało nam się zbudować. Europa, która czerpie swoją siłę z wartości, przed nikim się nie ugina i przed nikim nie pada na kolana!!!

Wyobraźmy sobie jak wyglądałaby Unia Europejska pozbawiona wartości.

Byłaby zlepkiem handlowych interesów, które nie mają ojczyzny; w którym liczy się tylko profit, a każdy ciągnie w swoją stronę, nie patrząc na sąsiada. Byłaby chaotyczna i niewiarygodna dla partnerów, z którymi prowadzimy interesy.

Byłaby nieskuteczna w walce z globalnymi zagrożeniami, które coraz bardziej dają o sobie znać, takimi jak terroryzm, ocieplenie klimatyczne czy walka z rożnymi pandemiami, gdzie współpraca i koordynacja wysiłków jest niezbędna. Solidarności nie można przecenić – dzisiaj oczekuję się od nas pomocy a jutro być może my sami będziemy o jakąś pomoc prosić.

To byłaby Unia, w której nie szanuje się danego słowa, nie szuka kompromisu, tylko stawia wszystko na ostrzu noża, a jak coś nie wypali, uchyla się od odpowiedzialności. Taka Unia byłaby niewiarygodna i nieprzewidywalna. Historia zna momenty, kiedy nieprzewidywalność doprowadzała do tragedii.

To byłaby Unia narodowych egoizmów, a egoizm nie popłaca w globalnym świecie, w którym siłą rzeczy jesteśmy uzależnieni od innych, a oni od nas. Unia bez autorytetów i bez szacunku dla litery prawa byłaby zagrożeniem dla wolności obywatelskich. W takiej bezdusznej Unii człowiek byłby traktowany jak kolejna liczba w statystykach.

Taka Unia ze złamanym kręgosłupem moralnym byłaby niezdolna iść do przodu.

A co to jest Unia? To dobrowolna umowa miedzy suwerennymi krajami i ich społeczeństwami czyli każdym z nas. Od nas więc zależy, czy w zmieniających się, trudnych czasach obronimy tych wartości i damy sobie kolejną szanse.

Joanna Jarecka Gomez

20.10.2017